Kredyt denominowany to rodzaj kredytu walutowego, którego kwota ustalana jest w walucie obcej, choć wypłata następuje w złotówkach. Takie rozwiązanie wiąże się z ryzykiem kursowym i doprowadziło do wielu sporów sądowych. Wyjaśniamy co oznacza kredyt denominowany, jakie roszczenia mają kredytobiorcy oraz kiedy możliwe jest unieważnienie umowy, w świetle najnowszego orzecznictwa z lat 2024–2025.
Co to jest kredyt denominowany?
Kredyt denominowany definicja: jest to kredyt udzielony w walucie obcej – może to być kredyt w euro, kredyt w dolarach amerykańskich lub np. we franku szwajcarskim – ale wypłacony w złotych polskich. Innymi słowy, jest to sytuacja, gdy kwota zadłużenia w umowie wyrażona została w obcej walucie, choć klient otrzymuje równowartość tej sumy w PLN. W praktyce bank przy wypłacie przelicza kwotę waluty obcej na złotówki według bieżącego kursu, a następnie każda rata kredytu również przeliczana jest z powrotem na PLN przy spłacie.
Często myli się kredyt denominowany z pokrewnym rozwiązaniem, jakim jest kredyt indeksowany. Oba typy to tzw. kredyty walutowe, czyli powiązane z kursem obcej waluty, jednak różnią się konstrukcją umowy. W kredycie indeksowanym kwota zobowiązania od początku określona jest w PLN, lecz waloryzowana (indeksowana) kursem obcej waluty – już po wypłacie saldo zadłużenia rośnie lub maleje w zależności od wahań kursu. Natomiast w kredycie denominowanym cała kwota kredytu ustalana jest w walucie obcej już na etapie podpisania umowy. Efekt ekonomiczny dla kredytobiorcy jest podobny: wysokość długu i rat może istotnie się zmieniać w zależności od kursu waluty.
Kredyty denominowane były szczególnie popularne w Polsce w latach 2000–2010, zwłaszcza te udzielane we frankach szwajcarskich. Kuszące było niższe oprocentowanie i rata wynikająca z niższych stóp procentowych za granicą. Jednak gwałtowne osłabienie złotówki wobec franka sprawiło, że saldo zadłużenia wielu klientów drastycznie wzrosło. W rezultacie sprawy frankowe (pozwy kredytobiorców przeciw bankom) zaczęły masowo trafiać do sądów. Wielu kredytobiorców, mimo wieloletniej spłaty, nadal miało do oddania więcej niż pierwotnie pożyczyło, stąd coraz częściej szukali ochrony prawnej w sądach.
Kredyt denominowany: roszczenia kredytobiorców
Jeśli chodzi o kredyt denominowany roszczenia kredytobiorców wobec banków, to najczęściej obejmują one unieważnienie umowy i odzyskanie wpłaconych pieniędzy. Kredytobiorcy zarzucają bankom stosowanie w umowach niedozwolonych postanowień (klauzul abuzywnych), zwłaszcza w zakresie zasad przeliczania waluty. Standardowo umowy zawierały zapis, że saldo kredytu oraz raty przeliczane są według kursu z tabeli banku. W praktyce bank miał sporą swobodę w ustalaniu kursu kupna/sprzedaży waluty na potrzeby takich przeliczeń, co rodziło nierównowagę stron – klient nie był w stanie przewidzieć, ile dokładnie złotych będzie musiał spłacić. Takie postanowienia są dziś kwestionowane jako nieuczciwe.
Jeżeli sąd stwierdzi, że klauzule przeliczeniowe były nieuczciwe i nieważność umowy kredytu denominowanego jest uzasadniona, kredytobiorca może domagać się zwrotu wszystkich świadczeń spełnionych na rzecz banku. Do żądań tych należą przede wszystkim: zwrot sumy wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, prowizji, opłat i kosztów ubezpieczeń związanych z kredytem. Mówiąc prościej – klient żąda oddania wszystkiego, co wpłacił w wykonaniu nieważnej umowy. Z kolei bank ma prawo żądać od konsumenta zwrotu nominalnej kwoty kapitału (czyli tego, co pierwotnie pożyczył). Mówimy tu o konieczności rozliczenia stron po unieważnieniu kontraktu.
Na początku sporów sądowych istniały wątpliwości, jak takie rozliczenie przeprowadzić – czy strony powinny zwrócić sobie nawzajem wszystko osobno (tzw. teoria dwóch kondykcji), czy też należna jest tylko różnica między tym, co wpłacił klient, a kwotą wypłaconego kapitału (tzw. teoria salda). Obecnie linia orzecznicza jest praktycznie jednolita: każdy oddaje to, co otrzymał. Sądy przyjmują, że po stwierdzeniu nieważności umowy powstają samodzielne roszczenia zarówno po stronie konsumenta, jak i banku o zwrot nienależnych świadczeń (tak stwierdził m.in. Sąd Najwyższy w uchwale z 25 kwietnia 2024 r., III CZP 25/22). Dzięki temu kredytobiorca może żądać zwrotu wszystkich zapłaconych rat, a bank – osobno dochodzić zwrotu kapitału. Roszczenia te nie znoszą się automatycznie, choć w praktyce przy ostatecznych rozliczeniach dochodzi zwykle do potrącenia jednego z drugim.
Ważną kwestią jest kredyt denominowany przedawnienie roszczeń. Termin przedawnienia w przypadku roszczeń konsumenta wynosi obecnie 6 lat (od 2018 r., wcześniej było to 10 lat). Co istotne, zgodnie z najnowszym orzecznictwem termin ten nie zaczyna biec, dopóki konsument nie zdaje sobie sprawy z istnienia klauzul abuzywnych w swojej umowie. Innymi słowy, czas na pozwanie banku liczy się od momentu, gdy kredytobiorca dowiedział się o nieuczciwym charakterze zapisów (np. po analizie prawnika lub na podstawie głośnych wyroków). Takie prokonsumenckie podejście wynika wprost z wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE i zostało potwierdzone w orzeczeniach polskich sądów w latach 2021–2023. Dodatkowo, Sąd Najwyższy w przywołanej uchwale z kwietnia 2024 r. wskazał, że przedawnienie roszczeń banku (o zwrot kapitału) rozpoczyna się dopiero od dnia następującego po tym, gdy konsument zakwestionuje umowę (np. złoży reklamację lub pozew). Dzięki temu nawet osoba, która spłaciła kredyt wiele lat temu, nadal ma szansę odzyskać swoje pieniądze. Statystyki pokazują zresztą, że zdecydowana większość takich spraw kończy się wygraną klientów – w 2024 r. odsetek wyroków korzystnych dla frankowiczów przekraczał 95%.